Dzień 8 i 9
Colca Canyon
Żeby dotrzeć do kanionu Colca musiałem wstać o 2 rano, o 2.30 odebrał mnie autokar. Po sześciu godzinach jazdy dotarłem do Chavez, w którym w zasadzie nie ma nic - miasto położone jest w środku ogromnej doliny Colca i wygląda jak typowe zadupie. Po ultradrogim i ultraubogim śniadaniu, ruszyliśmy dalej. Po 2 - 3 godzinach jazdy po krętych, pozawijanych "la curva" dotarliśmy to wysoko położonego punktu widokowego. Trasa od Chavez do tego punktu, nazywa się Cruz del Condor.
Kondory to wielkie ptaki, rozpiętość ich skrzydeł dochodzi do 3,5 metra a szybując wyglądają bardzo majestatycznie - nic dziwnego, że były od wieków czczone przez ludy zamieszkujące Peru. Z punktu widokowego ciężko było coś zobaczyć, znów chmury przeszkodziły w zrobieniu dobrych zdjęć, wciąż dało się dostrzec ptaki siedzące na skałach. Zjeżdżając trochę niżej, zatrzymaliśmy się ponownie i tam widok pozwolił już na kilka ciekawych ujęć.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy gorących źródłach na dnie doliny ( ja raczej się nie opalam a spalam, więc po wejściu do gorącej wody myślałem że umrę ;f ) z których roztaczał się imponujący widok na ściany kanionu.
Udało mi się też zobaczyć pastwisko , na którym przebywało kilka tysięcy lam i alpak. Armia przeżuwaczy , plujących w każdym kierunku.
Pomału zbliżamy się do końca wyprawy. Dzisiaj czeka nas 16 godzin w autobusie do Limy a tam już tylko 5 dni, podejrzewam że na plaży i przy basenie ;f
Piątka
Zapraszam do polubienia nas Facebooku lub google+ dziękuję za odwiedziny:)
Ciekawy blog, trochę o jedzeniu, o podróżach, może jeszcze jakieś recenzje książek?
OdpowiedzUsuńMyślałam o tym, po świętach zacznę:)
UsuńCiekawie piszesz, też mam zamiar się wybrać do Peru, moje marzenie;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!