Piekłam kiedyś małe bezy ale wyszły jak wyszły. Najważniejsze , że zjedzone. Dziś miałam 3 zbędne białka i pomyślałam , czemu nie? Znalazłam gdzieś tam przepis, wszystko zrobiłam dokładnie - krok po kroku.( choć filozofii w tym żadnej nie ma). Niestety nie doczytałam, żeby nie otwierać piekarnika podczas pieczenia. I tak po jakiś 20 minutach , chciałam sprawdzić postęp i otworzyłam drzwiczki. Suszyłam bezę jeszcze jakieś 2 godzinki. Brzegi były chrupiące ale ogólnie była miekkawa :( Dokończyłam jednak i wraz z Gabą, zjadłam prawie całą. Muszę przyznać , że nie wyszła najgorsza , choć jadłam lepsze.
SKŁADNIKI:
białka 3 szt
cukier puder 4 łyżki
mąka ziemniaczana 1 płaska łyżka
ocet 1 łyżeczka
śmietana kremówka 300 ml
truskawki 120 g
cukier puder
PRZYGOTOWANIE:
Miskę w której będziemy ubijać białka schłodzić. Ja wstawiłam do lodówki na 30 minut. Przełożyć białka i ubić na sztywno. Następnie ciągle ubijając, stopniowo dodawać cukier puder. Na końcu dodajemy mąkę ziemniaczana oraz odrobinę octu. Masę wyłożyć do papier do pieczenia lub silikonową formę. Można wcześniej odrysować na papierze koło i wewnątrz niego ładnie rozprowadzić masę. Piekarnik nagrzać do 120 stopni - bez termoobiegu, wstawić bezę i piec 30 minut, po tym czasie zmniejszyć temperaturę to 90 stopni i suszyć około 2,5 godziny. Pozostawić do ostygnięcia.
Kremówkę ubić na sztywno, wyłożyć na ostudzonej bezie. Ozdobić truskawkami i posypać cukrem pudrem.
RADA:
NIE OTWIERAĆ PIEKARNIKA PODCZAS PIECZENIA BEZY :)
Zapraszam również do przeczytania krótkiego postu o Blance w którym prosimy o przekazanie 1% podatku na leczenie.
Klasyczna pavlova uwielbiam! Zawsze, wszędzie i o każdej porze!!!!
OdpowiedzUsuńA ja się trochę boje podejścia do bezy...
OdpowiedzUsuńOj PAvlova... moje marzenie. Jakoś jeszcze się bezy boję :) Piękna Ci wyszła!
OdpowiedzUsuń