wtorek, 26 marca 2013

Colca Canyon. Peru dzień 8 i 9.





Dzień 8 i 9

Colca Canyon

Żeby dotrzeć do kanionu Colca musiałem wstać o 2 rano, o 2.30 odebrał mnie autokar. Po sześciu godzinach jazdy dotarłem do Chavez, w którym w zasadzie nie ma nic - miasto położone jest w środku ogromnej doliny Colca i wygląda jak typowe zadupie. Po ultradrogim i ultraubogim śniadaniu, ruszyliśmy dalej. Po 2 - 3 godzinach jazdy po krętych, pozawijanych "la curva" dotarliśmy to wysoko położonego punktu widokowego. Trasa od Chavez do tego punktu, nazywa się Cruz del Condor.

Kondory to wielkie ptaki, rozpiętość ich skrzydeł dochodzi do 3,5 metra a szybując wyglądają bardzo majestatycznie - nic dziwnego, że były od wieków czczone przez ludy zamieszkujące Peru. Z punktu widokowego ciężko było coś zobaczyć, znów chmury przeszkodziły w zrobieniu dobrych zdjęć, wciąż dało się dostrzec ptaki siedzące na skałach. Zjeżdżając trochę niżej, zatrzymaliśmy się ponownie i tam widok pozwolił już na kilka ciekawych ujęć.

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy gorących źródłach na dnie doliny ( ja raczej się nie opalam a spalam, więc po wejściu do gorącej wody myślałem że umrę ;f ) z których roztaczał się imponujący widok na ściany kanionu.

Udało mi się też zobaczyć pastwisko , na którym przebywało kilka tysięcy lam i alpak. Armia przeżuwaczy , plujących w każdym kierunku.

Pomału zbliżamy się do końca wyprawy. Dzisiaj czeka nas 16 godzin w autobusie do Limy a tam już tylko 5 dni, podejrzewam że na plaży i przy basenie ;f

Piątka


Zapraszam do polubienia nas Facebooku lub google+ dziękuję za odwiedziny:) 

Krem pomidorowo-paprykowy z tostami

Jedna z ulubionych zup mojej córy. W sumie, kto nie lubi pomidorowej? Pierwszy raz zrobiłam z tostami , które pasowały idealnie. Polecam :)


Dziękujemy za odwiedziny. 
Blog został przeniesiony na nową stronę, po przepis zapraszam tutaj:

poniedziałek, 25 marca 2013

Gadżeciki niewielkanocne :)

Wszędzie mazurki, serniki i jaja , nawet na moim blogu widać zbliżające się święta :) Tym razem coś na chwilę odpoczynku. Polecam .















Zapraszam do polubienia nas Facebooku lub google+ dziękuję za odwiedziny:)

Wielkanocne galaretki

W sumie zrobienie galarety to nic trudnego, właściwie na każdym blogu możemy znaleźć taki przepis. Mój post to raczej propozycja podania. Widziałam podobne wykorzystanie skorupek po jajach, ale na słodko -były to galaretki owocowe. Zrobiłam tylko trzy , bo tylko tyle skorupek miałam :) Prezentują się rewelacyjnie, w realu dużo lepiej niż na zdjęciu :) Polecam. 


SKŁADNIKI:
ugotowana noga z kurczaka 1 szt
kukurydza 4 łyżeczki
żelatyna 1 łyżka
rosół 250 ml - 

PRZYGOTOWANIE:
Do przygotowania galaretki użyłam "końcówki" rosołu. Jedną nogę z kurczaka obrać ze skórki , mięso pokroić na kawałeczki. Kukurydzę konserwową odsączyć z zalewy. Skorupki dokładnie oczyścić , wewnątrz , następnie sparzyć wodą, wyciągnąć pozostałe błonki. Skorupki pozostawić do osuszenia. Następnie wymieszać 250 ml ciepłego rosołu z żelatyną, wymieszać do całkowitego rozpuszczenia żelatyny. Na dno skorupki układać kurczaka, następnie po łyżeczce kukurydzy. Ustawić skorupki tak, aby nie przewracały się, zalać rosołem.  Gdy przestygną , wstawić do lodówki. Oczywiście można dodać dużo więcej składników. Smacznego:)
 
Zapraszam do polubienia nas Facebooku lub google+ dziękuję za odwiedziny:) 


niedziela, 24 marca 2013

Witaminka w sosie miętowo-koperkowym

Nic prostszego. Tylko trzy warzywa plus kulka mozzarelli. Ale ten sos jest "zabójczy" ! Polecam :)


Dziękujemy za odwiedziny. 
Blog został przeniesiony na nowa stronę, po przepis zapraszam tutaj:

piątek, 22 marca 2013

Tea z kokainą tylko w Peru :) dzień 6 i 7

To, że Peru to wyjątkowe miejsce wiedzą chyba wszyscy, nawet Ci którzy tam nie byli :) Wcześniej pisałam o smażonej śwince morskiej, czy steku z lamy, dziś o bardzo ciekawej herbatce. Mój J pije tylko miętową, więc gdy zamówił sobie taką w jednej z knajpek, zdziwił go ten oryginalny smak. Mimo to wypił. Dopiero po fakcie powiedziano im co było tzw, "wkładką" :). Oczywiście nie jest to kokaina w czystej postaci, ale liście kokainy, mimo to , herbatka jest lekko pobudzająca.
Zdjęcie nr 2 to świeżo złapany pstrąg pieczony na ruszcie. Ojjj gdzie ta wiosna, żebyśmy i mogli takiego przygotować? Polecam.



Dzień 6 i 7 

Arequipa

Autobus z Puno wyruszył o 15. Cruz Del Sur to flota ultra komfortowych autokarów - rozkładane fotele typu royal, skórzane obicia, dodatkowe miejsce na nogi, wyświetlacze lcd, radio, lunch i klimatyzacja - to wszystko za 70 sol za ponad 400 km drogi. 

Sama Arequipa wygląda na mocno ucywilizowaną ( przynajmniej w porównaniu do Cusco i niektórych miejsc w Puno ). Uniwersytet, wieżowce, McDonalds ( Danielek się ucieszył ) i Starbucks ( tutaj ja się ucieszyłem ). Plaza del Armas ( btw. tak nazywa się główny plac w większości miast ) wygląda pieknie - palmy, małe stoiska z prażonymi orzechami i wyprażający się w słońcu miejscowi.

Najpierw odwiedziliśmy Muzeum w Katedrze na głównym placu. Nie jestem fanem kościołów ale podczas godzinnego zwiedzania, nie poczułem nudy ani razu. Udało nam się zobaczyć sporą ilość relikwii, strzępki szat różnych świętych, źdźbło trawy z Golgoty, kawałek płótna, którym przetarto twarz Jezusa, podczas drogi krzyżowej - wszystkie relikwie szczelnie zamknięto i wmontowano w różnego rodzaju krzyże, kielichy, berła itp.

Odwiedziliśmy też muzeum historii Andów, gdzie przechowuje się Juanitę - jedną z najlepiej zachowanych mumii na świecie. Juanita niestety nie była obecna z powodu badań w laboratorium, wciąż jednak udało się nam zobaczyć dwie mumie oraz sporą ilość figurek i porcelany - brzmi jak nudy ale 600 letnie sandały robią wrażenie ;D

W Arequipie widać swoisty "konflikt pokoleń", i nie chodzi mi tu wcale o kłótnie córek z matkami. Widać ludzi w garniturach, z aktówkami i komórkami przy uchu, spieszących do pracy. Widać też starszych mężczyzn, spokojnie siedzących przy rozgrywce w szachy, pykających fajkę tak jak i kobiety w tradycyjnych strojach, noszące dzieci w chustach. Mimo obecności tradycji, zabytków i muzeów, nowoczesność i cywilizacja w Arequipie przejęła kontrolę. Śmieszne stwierdzenie, biorąc pod uwagę, że Peru to jedna z kolebek cywilizacji. Widocznie tak już musi być.

Piątka.




Polub nas Facebooku lub google+ dzięki:)

Kopytka curry

Bardzo lubię kopytka, a już najbardziej jak ktoś robi, np moja koleżanka Marta :) Świeże są idealne z sosem , ale najlepsze są te odgrzewane - odsmażane. Dlatego gdy w ostatnią sobotę zaprosiła nas do siebie na kopytkową ucztę, zjadłam prawie  wszystkie te, opieczone w bułce tartej.
Mój przepis to nic specjalnego ani wyszukanego, ale wyszło przepysznie. Polecam.


SKŁADNIKI:
ziemniaki 1 kg
maka 200 g + troszkę na zapas
jajko 1 szt
sól i pieprz do smaku
curry 1 łyżeczka
olej 3 łyżki
jogurt naturalny, grecki, lub kwaśne mleko

PRZYGOTOWANIE:
Ziemniaki umyć, obrać i ugotować w osolonej wodzie. Gdy będą jeszcze ciepłe przecisnąć przez praskę lub zmielić w maszynce. Do ziemniaków dodajemy mąkę oraz jajko. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem i ugniatamy na jednolitą masę. Ciasto powinno być dość jędrne. Jeżeli jest zbyt luźne podsypać mąki. Z powstałej masy odrywamy kule. Formujemy z nich rulonik i tniemy ostrym nożem na mniejsze porcje. Gotujemy w gorącej osolonej wodzie. Wyciągamy ok 30 sekund po wypłynięciu.
Na patelnię wlewamy olej, dodajemy curry i mieszamy. Podgrzewamy i dodajemy porcję kopytek, obsmażamy - ja obsmażam około 2 minut. Przekładamy na talerz. Polewamy jogurtem. Ten który ja stosuję jest lekko kwaśnawy i idealnie pasuje do curry. Smacznego:)

czwartek, 21 marca 2013

Najlepsze domowe wędliny, karkówka pieczona...

Domowe wędliny na blogu cieszą się dużym powodzeniem. Zbliżają się święta , więc z pewnością w piekarnikach będzie gorąco nie tylko od serników :) Wrzucam więc wszystkie moje wędlinki. Niestety post byłby zbyt długi , więc dodaję zdjęcia a pod nim link do przepisu.Polecam:)







środa, 20 marca 2013

Titicaca .Peru dzień 4 i 5:) Przepięknie.

Jedna z wiosek na środku jeziora:)


Dzień 4 i 5

Cusco - Puno Bus

Przejazd z Cusco do Puno zajął nam około 9 godzin. Po drodze zatrzymaliśmy się 5 razy, dzięki czemu mieliśmy okazję zobaczyć min. Kaplicę Św. Piotra (najstarszy kościół katolicki w Peru) w którym dało się dostrzec segmentową chrystianizację ludności w Peru ( ołtarz ukazywał Chrystusa, Marię i spersonifikowanego Boga pod postacią starca ze słońcem nad głową - to właśnie te segmenty - przechodzenie krok po kroku z pogańskiego boga słońca w Jahwe). Zobaczyliśmy też ruiny świątyni boga stworzenia - Wirakocza i zatrzymaliśmy się na chwilę przy granicy regionów Cusco i Puno.

Około 17 dotarliśmy do Puno. Miasto wygląda na dużo bardziej ucywilizowane niż Cusco. Tradycyjnie już, po zostawieniu bagaży w hotelu, ruszyliśmy do baru na piwo ( miałem tu schudnąć a nie przytyć ). Puno ma zdecydowanie swój własny, unikalny klimat. Przykładowo sprzedawca słysząc odmowę jeśli chodzi o kupno szitowatego obrazku, zaproponował mi worek kokainy i 2 kulki meskaliny, to wszystko za 100 sol. Dobra cena.

Dzień 5

Jezioro Titicaca

Titicaca ma ponad 8 tys. km kwadratowych. Dotarcie do pierwszej wyspy zajęło nam ok. 2 godzin. Dryfujące wyspy należące do ludności Uros robią ogromne wrazenie, na całym jeziorze jest ich około 50. Każda wyspa zamieszkana jest przez 3-4 rodziny. To enklawa tradycji i ogromny motywator do zastanowienia się nad tym, ile mamy - bo mamy naprawdę wiele.
Ci ludzie żyją w ten sam sposób od setek lat ( wiadomo, że adaptują się do warunków, łódek nie budują już tylko z trzciny ale z trzciny i worków plastikowych ) , bez elektryczności ( chociaż widziałem kilka paneli słonecznych ) , sztywno trzymając się tradycji.

Wyspy zbudowane są ze sporych bloków gliny i błota poprzebijanych wiązkami trzciny z jeziora. Każde źdźbło ma w sobie powietrze, dzięki temu wyspy się unoszą.

Później, wyruszyliśmy na pobliską wyspę ( już stały ląd,zamieszkały przez post Inkaską ludność). Po posiłku, wróciliśmy do Puno.
Jutro ruszamy do Arequipy.

Tradycyjnie już, piątka .



wtorek, 19 marca 2013

Machu Picchu. Peru dzień 3




Dzień 3
Machu Picchu

Zaraz po pobudce musieliśmy zmienić plany związane z pieszą wycieczką do Machu. Deszcz padał całą noc i nie przestawał więc wspinaczka byłaby głupotą.

Po śniadaniu ruszyliśmy w stronę przystanku autobusowego. W Aguas Calientes to praktycznie jedyne pojazdy, nie ma motorów, rowerów, wózków inwalidzkich też nie widziałem. Wszędzie są mosty, schody, pagórki itd.

Źą autobus zapłaciliśmy po 49 sol i po 5 minutach wyruszyliśmy (cały system transportu do Machu jest bardzo dobrze zorganizowany, około 6 autobusów porusza się wahadłowo między miasteczkiem a ruinami).

Droga ma jakieś 10 km, biegnie wciąż w górę z ogromną ilością zakrętów i wybojów. Przyjechaliśmy trasę w jakieś 40 minut ( czyli pieszo zajęłoby to nam jakieś 1,5 h - autobus był jednak dobrym wyborem ). Po dotarciu zostawiliśmy plecaki w przechowalni, zabierając jedynie aparaty i kurtki przeciwdeszczowe i zabraliśmy się do eksploracji Machu Picchu.

Kontrola biletów i paszportów zajęła kilka chwil i już byliśmy w pobliżu ruin. Nie będę opisywał dokładnie co widzieliśmy bo to po prostu trzeba zobaczyć ;) (poza tym są zdjęcia). Mimo sporej mgły widoki były niesamowite. Samo położenie kompleksu wprawia w zdumienie i skłania do zastanowienia się jak w zasadzie była możliwa budowa czegoś takiego , tyle lat temu. Resztę raportu wrzucę później, teraz musimy biec na autobus do Puno. Do zobaczenia.


Machu Picchu część 2

Wjeżdżając autobusem w górę daje się odczuć wysokość. Chmury są co raz niżej i niżej, dochodzi do tego, że spacer(spacer?!) po Machu Picchu to w zasadzie spacer w chmurach :)

Nie będę rozpisywał się na temat układu budynków bo to bez sensu, każdy może znaleźć to w internecie. Ogólnie tylko, cały kompleks znajduje się w ogromnej dolinie i jest otoczony kilkoma górami. Gęsty las i wysokość , sprawiły że Machu zostało odkryte dopiero w 20 wieku.

Mimo gęstej mgły i deszczu, wrażenia były niesamowite.
Najbardziej podobały mi się : Plaza Principal - główny plac,
Templo del Condor i A Puente Inca - starożytny most Inków - z
drogi do niego można zrobić najlepsze zdjęcie ruin (najbardziej popularne ujęcie). Alpaki biegające wolno po ruinach tylko dodawały temu miejscu autentyzmu.

Zwiedzanie skończyliśmy po około 4 godzinach i wróciliśmy do Aguas Calientes, skąd mieliśmy wrócić W Peru Rail do Cusco.

Podróż powrotna pociągiem była niesamowita, tutaj naprawdę wiedzą jak zadbać o turystę. Personel pociągu rozniósł lunch, po czym poinformował pasażerów o możliwości zakupu ubrań wykonanych z regionalnych surowców (wełna alpaki itp.).
Prezentacja ciuchów była przeprowadzona w mega efektowny sposób - przedział zamienił się w wybieg z pokazów mody. Przy dźwiękach muzyki, konduktor i konduktorka wychodzili zza kurtyny w co raz to innych poncho, czapkach, swetrach itp.Taki mały, kolejowy, peruwiański fashion show a'la Milan ;) i to się właśnie nazywa marketing

Około 20 dotarliśmy do hotelu. Po szybkim ogarnięciu bagażu i prysznicu, ruszyliśmy do Paddy's bar, baru irlandzkiego 5 minut od hotelu, żeby świętować Dzień Świętego Patryka.

Więcej w zasadzie nie pamiętam, jakimś cudem ocknąłem się
przed 6 i udało mi się wkleić notatkę z wczoraj + zdążyliśmy
na autobus do Puno, w którym właśnie siedzę, umieram i piszę
trzeci raz tą samą notatkę :) piątka.



zapraszam do przeczytania: Peru dzień 1. stek z alpaki
oraz  Smażona świnka morska. Peru dzień 2.

Chicken balti

Nie jestem największą fanką kuchni indyjskiej, ale od czasu do czasu, lubię jakieś urozmaicenie w menu. W oryginalnym przepisie , który znalazłam w jakiejś gazecie było curry, które ja pominęłam. Podałam z ryżem basmati i świeżym pieczywem naan , Pieczywo można samemu upiec - PRZEPIS KLIK. Przepis wymaga spędzenia dłuższej chwili w kuchni , ale warte czekania. Sosu można przygotować więcej i przechowywać w lodówce. Polecam.


Blog został przeniesiony na nową stronę, po przepis zapraszam tutaj:

poniedziałek, 18 marca 2013

Gadżeciki

Wielkimi krokami zbliża się Wielkanoc. Święta kolorowe i radosne. Mam nadzieję, że w tym roku pogoda dopisze. W zeszłym roku przyjechałam do Wrocławia , miało być mocno słonecznie, niestety spadł śnieg i mocno zmarzłam:) Dziś w cyklu gadżeciki ozdoby , które każdy z nas może samemu zrobić. Polecam





















Źródło informacji: KLIK
Jedliście świnkę morska? zapraszam do przeczytania krótkiego postu:) KLIK