Dzień 3
Machu Picchu
Zaraz po pobudce musieliśmy zmienić plany związane z pieszą wycieczką do Machu. Deszcz padał całą noc i nie przestawał więc wspinaczka byłaby głupotą.
Po śniadaniu ruszyliśmy w stronę przystanku autobusowego. W Aguas Calientes to praktycznie jedyne pojazdy, nie ma motorów, rowerów, wózków inwalidzkich też nie widziałem. Wszędzie są mosty, schody, pagórki itd.
Źą autobus zapłaciliśmy po 49 sol i po 5 minutach wyruszyliśmy (cały system transportu do Machu jest bardzo dobrze zorganizowany, około 6 autobusów porusza się wahadłowo między miasteczkiem a ruinami).
Droga ma jakieś 10 km, biegnie wciąż w górę z ogromną ilością zakrętów i wybojów. Przyjechaliśmy trasę w jakieś 40 minut ( czyli pieszo zajęłoby to nam jakieś 1,5 h - autobus był jednak dobrym wyborem ). Po dotarciu zostawiliśmy plecaki w przechowalni, zabierając jedynie aparaty i kurtki przeciwdeszczowe i zabraliśmy się do eksploracji Machu Picchu.
Kontrola biletów i paszportów zajęła kilka chwil i już byliśmy w pobliżu ruin. Nie będę opisywał dokładnie co widzieliśmy bo to po prostu trzeba zobaczyć ;) (poza tym są zdjęcia). Mimo sporej mgły widoki były niesamowite. Samo położenie kompleksu wprawia w zdumienie i skłania do zastanowienia się jak w zasadzie była możliwa budowa czegoś takiego , tyle lat temu. Resztę raportu wrzucę później, teraz musimy biec na autobus do Puno. Do zobaczenia.
Machu Picchu część 2
Wjeżdżając autobusem w górę daje się odczuć wysokość. Chmury są co raz niżej i niżej, dochodzi do tego, że spacer(spacer?!) po Machu Picchu to w zasadzie spacer w chmurach :)
Nie będę rozpisywał się na temat układu budynków bo to bez sensu, każdy może znaleźć to w internecie. Ogólnie tylko, cały kompleks znajduje się w ogromnej dolinie i jest otoczony kilkoma górami. Gęsty las i wysokość , sprawiły że Machu zostało odkryte dopiero w 20 wieku.
Mimo gęstej mgły i deszczu, wrażenia były niesamowite.
Najbardziej podobały mi się : Plaza Principal - główny plac,
Templo del Condor i A Puente Inca - starożytny most Inków - z
drogi do niego można zrobić najlepsze zdjęcie ruin (najbardziej popularne ujęcie). Alpaki biegające wolno po ruinach tylko dodawały temu miejscu autentyzmu.
Zwiedzanie skończyliśmy po około 4 godzinach i wróciliśmy do Aguas Calientes, skąd mieliśmy wrócić W Peru Rail do Cusco.
Podróż powrotna pociągiem była niesamowita, tutaj naprawdę wiedzą jak zadbać o turystę. Personel pociągu rozniósł lunch, po czym poinformował pasażerów o możliwości zakupu ubrań wykonanych z regionalnych surowców (wełna alpaki itp.).
Prezentacja ciuchów była przeprowadzona w mega efektowny sposób - przedział zamienił się w wybieg z pokazów mody. Przy dźwiękach muzyki, konduktor i konduktorka wychodzili zza kurtyny w co raz to innych poncho, czapkach, swetrach itp.Taki mały, kolejowy, peruwiański fashion show a'la Milan ;) i to się właśnie nazywa marketing
Około 20 dotarliśmy do hotelu. Po szybkim ogarnięciu bagażu i prysznicu, ruszyliśmy do Paddy's bar, baru irlandzkiego 5 minut od hotelu, żeby świętować Dzień Świętego Patryka.
Więcej w zasadzie nie pamiętam, jakimś cudem ocknąłem się
przed 6 i udało mi się wkleić notatkę z wczoraj + zdążyliśmy
na autobus do Puno, w którym właśnie siedzę, umieram i piszę
trzeci raz tą samą notatkę :) piątka.
zapraszam do przeczytania: Peru dzień 1. stek z alpaki
oraz Smażona świnka morska. Peru dzień 2.
dzisiaj nic dziwnego w jadłospisie?
OdpowiedzUsuńdziś była długa podróż w autobusie i nic specjalnego nie jedli:)ale jutro pewnie coś będzie.
OdpowiedzUsuńZobaczyć na własne oczy - marzenie:)
OdpowiedzUsuńzazdroszcze. MOje marzenie...
OdpowiedzUsuń